wtorek, 3 czerwca 2014

Sesja. Sesja bardzo.

Najgorszy okres w roku dla studenta, czyli rzeź niewiniątek. I pal licho to, że zaliczeń sporo, jakieś projekty czy dwa egzaminy... Absolutnie najgorszą rzeczą jest największy leń i brak motywacji, jakie widział świat.
Żeby nie było, że to tylko puste słowa - post powstaje po godzinnym wpatrywaniu się
w pierwszą stronę notatek z marketingu. Zrobiło się nudnawo, a dalej nie jestem w stanie stwierdzić, co czytałam.



Jak pisałam w pierwszym poście, blog jest formą zaliczenia jednego z przedmiotów, jednak zdecydowałam się go nie usuwać. Ani nie prowadzić. Ani nie zmieniać.Niech zostanie taki, jaki jest. Na wszelki wypadek, gdyby kiedyś była potrzeba wyżalenia się na cały świat. 

Pożegnalnie: pseudo-nota biograficzna.

Katarzyna Piecha (urodzona niewątpliwie) – kiedyś niepoprawna optymistka, obecnie chłodno myśląca realistka, która przestała wierzyć w cuda. Od października zadaje sobie pytanie, po co poszła na studia i liczy, że zanim ją wyrzucą uzyska na nie odpowiedź. Najmłodsza córeczka, uwielbiana ciocia i prawdopodobnie najgorsza dziewczyna dla swojego chłopaka, chociaż od 5 lat jest w niedorzecznie idealnym związku.
Kocha swojego psa, święty spokój, puste pociągi i dobre książki, chociaż nie pamięta, kiedy czytała coś, co nie było podręcznikiem z ekonomii.
Często kłamie, kłóci się i drwi, bo lubi, tańczy i śpiewa, chociaż nie powinna i gotuje, bo skrycie planuje wszystkich potruć.
Nie ma wielkich planów na przyszłość – nie będzie prezesem światowej korporacji, nie wygra w lotto i nie będzie spokojnie żyć w domku z ogródkiem. 

Zamiast ekonomii możecie wstawić marketing.