No właśnie, w którym co?
Ja dostałam dzisiaj (w jednym sklepie, nawet nie specjalnie dużym) jednocześnie - furii, euforii i kurwicy. A to wszystko za sprawą jednej, niepozornej, starszej Pani (takie są najgorsze!)
Stoję w drzwiach - wow, ile tu rzeeeeeczy, planuje tu spędzić najbliższą pięciolatkę.
Przekraczam próg - pierwszy zgrzyt. A mianowicie moher komando, przeciska się przede mnie, wszak ona musi pierwsza postawić stopę w sklepie, a nie jakaś tam siksa. Upierdliwa z niej bestia.
Zapominam o babci i wchodzę w regały. Widzę ją - tak, tak, tak! Ta bluzka woła: "Weź mnie!". Biorę cudo do ręki, przytulam, bo przecież czekałyśmy na siebie całą wieczność.
No miłość po grób.
Cudo mojego życia ktoś mi wyrywa z ręki - 'ona zobaczyła ją pierwsza! i mam spier.. lalać
w podskokach'
SERIO? Jak taki mamut planuje wbić swoje gigantyczne dupsko w rozmiar M?
Musiałam, absolutnie musiałam parsknąć śmiechem.
PS. Post, bo przecież jutro zajęcia <3